Właśnie minął mi rok bez alkoholu. Nie miałam z nim problemu. Ot, zwyczajnie lubiłam wieczorem napić się piwa a do obiadu wina, czasem coś mocniejszego. Kto tego nie lubi? Z alkoholu zrezygnowałam +/- rok temu, kiedy zaczęłam się zdrowo odżywiać i ćwiczyć.
Alkohol ma dużo pustych kalorii dodatkowo zawsze towarzyszyły mu chipsy, orzeszki, paluszki, krakersy... No masakra jednym słowem. Nie miało to nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem. Nie potrzebowałam alkoholu do tego aby się dobrze bawić, jestem osobą, która potrafi się świetnie bawić i odnaleźć w towarzystwie bez alkoholu.
Nie wyobrażałam sobie natomiast letnich wieczorów bez zimnego piwa. Do dziś nie wierze, jakim cudem nie tęsknie za piwkiem. Mam wrażenie, że po roku zdrowego odżywiania zwyczajnie zmieniło mi się odczuwanie smaków. Dodatkowo mój organizm nie ma zachcianek na niezdrowe używki, no dobra pije rano kawę rozpuszczalną z mlekiem sojowym waniliowym, ale cholera no, cóż to za używka? W ciągu tego roku zdarzyło się nam wypić na pół butelkę półsłodkiego wina może 2 lub 3 razy, ale nie smakowało mi jak dawniej. Wczoraj otworzyłam piwo smakowe, które dostałam, w gratisie przy zakupach internetowych i... nigdy więcej! To było okropne! W smaku chemia i jakieś sztuczne landrynki, perfumy? W składzie oczywiście syrop glukozowo-fruktozowy i dodatkowo glukozowy. Ja piedrole, jak teraz sobie pomyślę, to nie wiem, jak mogłam wlewać w siebie taki syf?!
Dobrze, że na starość zmądrzałam Nie ciągnie mnie zupełnie do alkoholu. W zeszłym tygodniu byłam na koncercie rockowym i świetnie się bawiłam, praktycznie jako jedyna osoba i jako jedna z nielicznych a może jedyna nie jechałam na %. Da się? Da! i to bez najmniejszego problemu.
Czy wrócę do picia alkoholu? Nie wiem, ale jak znam siebie, to raczej nie. Za bardzo polubiłam moje obecne fit życie i alkohol nie jest mi już do niczego potrzebny. Kiedyś mi przynajmniej smakował, a teraz...? Totalna masakra. Nigdy nie sądziłam jednak, że zrezygnuje z picia alkoholu - a jednak
Pewnie jeśli trafiliście na ten wpis przypadkiem, to stwierdzicie "o kurwa, co ona pierdoli?". Rozumiem Wasze oburzenie, sama rok temu bym tak zareagowała, gdyby mi ktoś powiedział, że wykluczę alkohol ze swojego niemal codziennego menu. Nie każe nikomu rezygnować z picia. Każdy ma swoje życie i robi z nim to na co ma ochotę. Obyście tylko później nie żałowali
Znajomi powiecie. Jakoś nikt mnie do picia nie namawia. Znajomi, którzy szydzą z Twoich wyborów raczej nie są osobami, którymi warto się otaczać. Ja jako totalna dziwaczka - weganka, bezdzietna, psia blogerka, fit maniaczka, niepijąca, lewaczka i... długo by tam jeszcze wymieniać mam takich znajomych i przyjaciół, którzy akceptują w pełni moje dziwactwa. Jeśli nie, no to trudno, nie muszą być moimi znajomymi. Wystarczy, że w szkole użerałam się z bezmózgimi typami, teraz nie muszę.
Pamiętajcie: nic nikomu nie musicie udowadniać! Jeśli chcecie pić to pijcie, jeśli nie to nie i nikomu nic do tego!