poniedziałek, 28 listopada 2016

Siła, motywacja, inspiracja

https://www.google.pl/imgres?imgurl=http%3A%2F%2F3.bp.blogspot.com%2F-lfKnc0P1RYg%2FVIYxJlHKB2I%2FAAAAAAAACGc%2FgG2ZIiOO4Ws%2Fs1600%2FMasz%252Bw%252Bsobie%252Bmoc.png&imgrefurl=http%3A%2F%2F365cudow.blogspot.com%2F2014_12_01_archive.html&docid=QeXGKefZnnf_YM&tbnid=Z3X2BWnu6p4TAM%3A&vet=1&w=674&h=445&bih=662&biw=1366&ved=0ahUKEwibqIbggrLQAhWFhiwKHVmaAYYQMwhnKD0wPQ&iact=mrc&uact=8#h=445&vet=1&w=674
Jeśli dopiero jesteś na etapie myślenia o zmianach w swoim życiu, to na pewno szukasz do tego inspiracji i motywacji, walczysz sam/a ze sobą, ze swoimi słabościami, zbierasz siły by zacząć. Nie ważne, czy to dieta, zmiana pracy, przeprowadzka, powiedzenie prawdy przyjaciółce, rozpoczęcie/zakończenie związku, rozpoczęcie regularnych treningów, systematyczne dbanie o siebie. Wszystkie te rzeczy wymagają od nas pewnej odwagi i siły. Nie każdy ma tę moc w sobie, niektórzy jeszcze nie odkryli, że ją mają.

Może nawet na ten blog trafiłeś/aś szukając motywacji i/lub inspiracji. Nic dziwnego, chyba każdy szuka porad jak i od czego zacząć zmiany w swoim życiu. Dziś będę pisała o mojej sile i motywacji mając na myśli głównie moją metamorfozę. O tym jak zaczęłam przeczytasz TU [klik!]

Zdaję sobie sprawę, że Ameryki tym postem nie odkryję, ale czuję wewnętrzna potrzebę podzielenia się z Wami moimi inspiracjami, motywacją i siłą, która... jest we mnie! (w Tobie również!) Tak, tak dobrze czytasz, tylko może musisz tą siłę odkopać z czeluści własnego ja, bo ona drzemie w każdym z nas! 
Jak to mówią: 
"dla chcącego nic trudnego!"
"chcieć to móc"
"nie oglądaj się za siebie"
"nikt nie będzie żył za Ciebie!"
"bierz byka za rogi"

Te i wiele innych banałów słyszałeś pewnie nie raz, dlaczego więc nie wcielisz ich w życie? Jeśli nie spróbujesz, jeśli nie podejmiesz ryzyka, to nic nie zyskasz, nic nie zmienisz i będziesz ciągle tkwił/a w miejscu a może nawet zaczniesz się cofać. Nie wolno zamykać się w swojej strefie komfortu i budować z niej coraz wyższego muru! Z życia należy brać garściami, bo do odważnych świat należy! 

Myślisz, że łatwo mi tak mówić/pisać, tak masz racje. Wiesz dlaczego? Bo od kiedy pamiętam żyłam pełna piersią, walczyłam o swoje i rozpychałam się łokciami jeśli musiałam, nie bałam się podejmowania decyzji i wyzwań, mało mnie interesowali inni i ich zdanie, potrafiłam też mówić "nie". Tak, zdaje sobie sprawę, że nie każdy ma tak silną osobowość jak ja i nie każdy ma taki charakterek, ale można i warto nad sobą pracować! Zacznij od małych rzeczy. Masz długie włosy i zawsze marzyłaś o krótkich? Idź do fryzjera albo sama chwyć za nożyczki i skróć je! Nie musisz od razu na chłopaka ;) Ale zrób to, jak Ci się nie spodoba, to włosy odrosną. Marzysz o  byciu sexy, ale nie masz ciała XYZ (tu wpisz swój ideał, ja nie wiem co i kto jest aktualnie na topie), to rusz dupsko z kanapy i idź na długi, szybki spacer, zacznij jeść zdrowo! Zajadając smutki kolejnym ciachem, lub zapijając piwkiem i zagryzając pizzą (tu wpisz, to co lubisz najbardziej i czym grzeszysz) pogrążasz się jeszcze bardziej! Zrzuciłeś/aś 2 kg? Super! Nie katuj się, że mało, że nie widać. Zamiast tego kup sobie w nagrodę np. nową szminkę, czy bluzkę albo upiecz jakieś zdrowe ciasteczka owsiane, czy marchewkowe. Ale UWAGA - poprzestań na kilku małych, nie zżeraj od razu całej blachy, bo szlag trafi Twój mały sukces i wpadniesz w błędne koło, bo okazać się może, że przybył kilogram. Wtedy pewnie się poddasz i za rok przed wakacjami znów zaczniesz się "odchudzać". Po co Ci to? Jesteśmy tylko ludźmi! Zdarzyło Ci się nażreć jak świnia? Trudno, wskakuj w adidasy i dresik i zapierdzielaj z ulubionym treningiem, tylko nie oszukuj! Daj z siebie 300%! A za miesiąc może się okazać, że masz 5 lub 10 kg mniej - wszystko zależy od Twojego organizmu i od tego z jakiej wagi schodzisz.
Kochasz siebie w szpilkach, ale nie umiesz w nich chodzić? Kup je sobie, zrób się na bóstwo i powrzucaj swoje selfie do sieci, daj dużo hasztagów i czekaj na lajki. Tak wiem, płytkie i narcystyczne, ale poprawia humor i raz na jakiś czas warto w ten czy inny sposób podnieść sobie samoocenę. Ważne, że działa i są efekty, a chyba o to chodzi? Tylko błagam - nie rób tego dla samego lansu, rób to dla siebie!

Dobra koniec pierdolenia, bo przykłady mogę mnożyć. 
Inspiracja? Wiem, że ludzie szukają jej na różnych grupach wsparcia, wśród znajomych, ale mnie to frustruje i odradzam mocne inspirowanie się kimś i jego efektami, bo to może odnieść odwrotny skutek. Zwłaszcza, jeśli wierzysz w cuda. Przykład? Proszę bardzo (tak będę monotematyczna, znów o ćwiczeniach). Postanowiłeś/aś sobie, że zrobisz 30-dniowe wyzwanie z Mel B (tu wpisz swoje dowolne), to naturalne, że szukasz zdjęć/filmików z efektami i co? Wyskakują laski/faceci z brzuchami jak gwiazdy fitness... Efekt? Albo całkowicie sobie odpuścisz, bo dojdziesz do wniosku, że Ty tak nie będziesz wyglądać, albo odpuścisz po kilku/kilkunastu dniach, bo nie widać takich efektów. I najgorsza opcja, zrobisz to 30-dniowe wyzwanie, efekty jakieś są, ale nie takie jak sobie wymarzyłeś/aś i wracasz do siedzącego trybu życia i hamburgerów, czy co tam lubisz wcinać. Poddajesz się. Heloł! Skoro masz brzuch Pasibrzucha, na który nierzadko pracowałeś kilka/kilkanaście lat, to nie łudź się, że w ciągu 30-stu dni będziesz miął ciało młodego boga! Ja wiem, że to frustruje, ale musisz znaleźć w sobie siłę, zagryźć zęby i zapierdalać dalej. Tak będzie pot, krew i łzy, ale bez tego niczego nie osiągniesz! Widziałeś kiedyś żeby dom wybudował się od machnięcia czarodziejska różdżką w parę sekund, zwłaszcza kilkadziesiąt lat wstecz, kiedy nie było tylu maszyn? NIE! To nie wymagaj takich cudów od siebie i od swojego ciała. Tak samo awansu w pracy nie osiągniesz w ciągu 8 godzin, zanim własna firma się rozkręci i zacznie przynosić zyski, też będziesz musiał zarwać niejedna noc i zasuwać za 3 osoby! Życie to nie bajka i mało kto ma podane wszystko na złotej tacy pod nos bez własnej ciężkiej pracy.
Podsumowując, inspirujcie się innymi, ale nie zafiksujcie się w tym. Z czasem, Ty sam powinieneś stać się inspiracja dla siebie samego, może nawet i dla znajomych? Ktoś może zapisze się na siłownię, kupi rower i będzie jeździł, wyjdzie na spacer, bo zobaczył, że Ty ćwiczysz i wyglądasz lepiej. Dożyj dnia, w którym obudzisz się i powiesz sobie "codziennie budzę się piękniejszy/a (lepszy/a lub co tam sobie wpiszesz), ale dzisiaj to już kurwa przesadziłem/am!"

Niech Twoją motywacja będą Twoje sukcesy, nawet te maleńkie! Rozpieszczaj się, bądź nieco egoistyczny/a, miej czas dla siebie. Rozkoszuj się najmniejszymi miłymi rzeczami/zdarzeniami/cheet mealem. Nie obwiniaj się jeśli coś Ci nie wyjdzie! "PADŁeś/aś? POWSTAŃ PODNIEŚ KORONĘ I ZASUWAJ!!!"

Nie porywaj się z motyka na słońce, wyznacz sobie małe cele - etapy na drodze do sukcesu! Mój przykład: na dobrą sprawę miałam nadwagę rzędu 40 kg. Myślicie, że gdybym wtedy powiedziała sobie, że w rok to zrzucę, to by się udało? Nie sądzę, to za duże obciążenie psychiczne, bo nawet jak zrzucisz 10, to i tak zostaje 30... Powiedz sobie, na początek, ze dobrze będzie jak spodnie zaczną Ci spadać z tyłka ;) potem dajmy na to dąż do 8 z przodu na wadze, do 7 do 6 i jeśli dasz radę to do 5, ale nie wyznaczaj sobie sztywnych dat! Bądź racjonalny, wymagaj od siebie dużo, ale nie za dużo! 

Jeśli mimo tego trudno Ci się zmotywować, to może spróbuj robić "raporty" w mediach społecznościowych? Chwal się swoimi sukcesami, melduj o treningach, pisz deklaracje i plany na przyszłość - mi osobiście to pomaga ;) bo jak to tak ogłosić światu, że od dziś zapierdzielam z treningami i walczę o najlepszą wersje samej siebie, zebrać ileś tam lajków i komentarzy a jutro wstawić foto, na którym obżeram się tłustymi frytkami, czy chlam piwko a obok micha chipsów?! I nie chodzi tu o niską samoocenę, czy brak wiary w siebie, ale mi takie publiczne deklaracje pomagają nie zbaczać z obranej trasy ;) Jak wszyscy, ja również mam w sobie małego, cholernego lenia, który namawia do odpuszczenia sobie. Powtarzam sobie, że co to, to nie! Za dużo już osiągnęłam swoją ciężką praca, aby tak po prostu teraz to zaprzepaścić.
Ciebie być może inspiruje, motywuje i daję siłę co innego, nie ważne co, ważne abyś znalazł/a to w sobie! I zacznij działać: od dziś! teraz! tutaj! nie od jutra! 

I chyba najważniejsze w tym wszystkim, raz na jakiś czas odpuść sobie! NOBODY IS PERFECT! wyśpij się, posiedź przed kompem, poczytaj zamiast ćwiczyć 2 godziny, zrób sobie coś pysznego do jedzenia (ale nadal zdrowego!). Jeśli musisz zaszyj się pod kocem, nawet popłacz w poduszkę, czy na ramieniu partnera. Masz do tego prawo! Nawet najsilniejsi mają gorsze dni, ale pamiętaj aby nie rozczulać się nad sobą zbyt długo, bo odniesiesz odwrotny efekt. Zamiast ulgi zdołujesz się i coraz częściej zaczniesz sobie odpuszczać pod byle pretekstem. We wszystkim należy odnaleźć umiar i osiągnąć harmonię w swoim życiu, każdy inną, swoją. Pokonujcie swoje słabości i wsłuchujcie się tym samym we własny organizm. Wszystko co robisz rób dla siebie, dbając aby to było dobre dla Ciebie. Nie staraj się za wszelką cenę dogodzić wszystkim, jak wyżej - odrobina egoizmu jeszcze nikomu nie zaszkodziła ;) 

I jeszcze jedna, bardzo ważna kwestia. Unikajcie jak ognia toksycznych ludzi, którzy próbują Was zgnoić, nie dajcie sobie wmówić, że jesteście słabi, że czegoś nie możecie, że jesteście nikim! Niestety często osobą, która Cię gnoi i poniża jest najbliższa Ci osoba...(przerobiłam to na własnej skórze). Wiem, że nie zawsze jest to łatwe, ale za wszelką cenę spróbuj się od niej odciąć. Jeśli potrzebujesz pomocy, to nie bój się o nią poprosić! Psycholodzy nie gryzą i nie są dla wariatów ;) Ja nawet w najtrudniejszych momentach ogarniałam się sama, ale nie każdy jest na tyle silny. Nie pozwólcie na to, aby ktoś dowartościowywał się Waszym kosztem!

Uff, no dobra to tyle na dziś. Możliwe, że jeszcze wrócę do tematu, bo może coś szczególnie Was zainteresowało? Może będziecie o czymś chcieli przeczytać? Macie pytania? Zadawajcie je w komentarzach, jestem ciekawa Waszego zdania na temat siły, motywacji i inspiracji.

2 komentarze:

  1. super tekst. Mi największego kopa do działania daje moja córeczka. Od jej urodzin zmieniło się wiele w moim życiu. pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :) nie spodziewałam się, że faceci będą tu zaglądać i komentować - bardzo mi miło. Tak, narodziny dziecka mogą dać wielkiego kopa, bo nagle jesteśmy odpowiedzialni za to nowe życie. Sama jednak nie mam instynktu macierzyńskiego. Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo siły na cały tydzień!

      Usuń

wegankaijejswiat.blogspot.com