poniedziałek, 9 stycznia 2017

Moje treningi - aktualizacja.

Obiecałam już dawno, że napiszę post o moich aktualnych treningach, ale w grudniu bywało różnie. Mało czasu, choroba, spadek nastroju i motywacji, ciężki i bolesny okres, w końcu świąteczny wyjazd i brak możliwości zrobienia pełnych treningów przez kilka dni... 
Miałam od stycznia ruszyć z kopyta i to z planem treningowym! Ale ja, jak to ja zrezygnowałam z tego, bo wiedziałam, że ze sztywnego planu raczej nic nie wyniknie, bo jestem osoba, która nie umie trzymać się sztywnych planów i zasad...

Więc jak teraz wyglądają moje treningi? Pod koniec listopada zaczęłam regularnie ćwiczyć z Marta Hennig Codziennie Fit. Myślałam, że umrę... Od dawna oglądałam jej treningi i od samego oglądania byłam totalnie zmęczona. W końcu powiedziałam sobie, że teraz albo nigdy! Zwłaszcza, że nie znalazłam dla siebie żadnego fajnego treningu, który wydawałby mi się interesujący, po tych, które próbowałam nie widziałam efektów. Waga spadała coraz wolniej, ciało nie wyglądało tak jakbym tego chciała. Szczerze? Przez nadmiar skóry i mała jędrność mimo masaży, ćwiczeń i diety miałam przez chwile dość wszystkiego i przemknęła mi myśl "po co mi to wszystko? skoro i tak nigdy nie pokażę się w bikini?". Na szczęście dość szybko ogarnęłam się i wzięłam się do roboty!

A teraz przedstawię Wam Martę:

Nazywam się Marta Hennig i jestem trenerem personalnym, instruktorem fitness oraz byłą lekkoatletką. 
Istnieję na blogu i w social mediach, bo chciałam udowodnić, że bycie fit nie musi być trudne. Ba: bycie w formie i trwanie w zdrowiu może być nawet przyjemne! Bez wyrzeczeń, restrykcyjnych diet, bez zakazów, nakazów i doby, która rozciąga się jak guma od legginsów. FB Codziennie fit KLIK!!!

Jej filmiki  z ćwiczeniami i vlogi znajdziecie na YouTube Marta Hennig [KLIK!].
Po porady, ciekawe informacje, przepisy (jeśli nie jesteście na diecie wegańskiej/wegetariańskiej) oraz plany treningowe koniecznie zajrzyjcie na bloga Codziennie fit [KLIK!]
Mało Wam? Marta ma jeszcze Instagram [KLIK!]

Jej zestawy ćwiczeń są dość ciężkie, ja nadal mam problemy z odwróconą pompką i trzymaniem nogi w górze, czasem nie daje rady przy "żabie", wciąż nie ogarniam jak zrobić deskę bokiem z noga w górę, ale walczę i mam nadzieje, że w lutym będę już w stanie zrobić wszystko! Najczęściej trenuje z dłuższymi zestawami ćwiczeń, które poprzedzam jazdą na rowerku stacjonarnym - 15km/28min, a i oczywiście przed tym rozgrzewka! Rozgrzewki Marty dają czasem popalić ;) To wspaniała dziewczyna/kobieta, nie wywyższa się, ma się wrażenie, że ćwiczysz z koleżanką. Nie jedzie po ludziach jak coś im nie wyjdzie, chwile słabości są normalne, ale potem wracamy do diety i treningów i wszystko jest ok. Wszystkim z nieco lepsza kondycja polecam ćwiczenia Marty!

Moje ulubione i najczęściej wykonywane zestawy ćwiczeń Marty (od góry te, które najczęściej wykonuje):
Do tego dorzucam czasem przysiady z kettlebell 5 kg i skręty na boki, ale niestety to obciążenie jest już dla mnie za małe... Plus staram się robić coraz więcej powtórzeń pompek z różnym układem rąk aby ćwiczyć wszystkie mięśnie. Niestety ciągle są to pompki damskie, bo nie daje rady ze zwykłymi :( Najgorsze są odwrócone pompki tricepsowe. Niestety mimo dość fajnych mięśni ramion i pleców nadal jest to moja najsłabsza partia ciała, muszę wzmocnić klatkę piersiową i potrenować z obciążeniem, bo bez tego ani rusz. Przestałam robić zestawy ćwiczeń dedykowane na wyszczuplenie ramion lub na "motylki", bo nie widziałam żadnych efektów oprócz przemęczenia bicepsów. Mam wrażenie, że lepiej działają u mnie ćwiczenia na całe ciało przeplatane kardio, tak jak u Marty.

Jak długo i jak często trenuję? W zależności od czasu robię 4-5 treningów tygodniowo, staram się żeby 2-3 z nich były ponad godzinne i daje sobie wtedy mocno w kość. Efekty są więc i motywacja do ćwiczeń jest wielka. Mój brzuch wygląda coraz lepiej ;) Pośladki i uda zaczynają być jak ze stali, chociaż tej części mojego ciała nienawidzę, bo jest bardzo rozbudowana i masywna. Muszę wziąć się za porządne rozciąganie raz w tygodniu, ale nie mogę się zmobilizować, bo mam wrażenie, że jest ono nudne i tylko tracę podczas niego czas. 

Po każdym treningu robię rozciąganie wszystkich parti ciała plus jeśli mam czas to dodatkowo rollowanie wałkiem kupionym w Lidlu - pierwszy raz bolało jak cholera, ale teraz jest już ok. 

Wiem, że obiecałam aktualne zdjęcia mojego ciała i mięśni, ale ciągle nie zgrywam się czasowo z moim "fotografem" i w dodatku strasznie ciężko zrobić takie zdjęcia w 25m zagraconej kawalerce... Obiecuje, że jeszcze w tym miesiącu coś wymyślę!

Dla ciekawskich jedno, niestety dość kiepskie zdjęcie mojej sylwetki. Rocznikowo jestem już "ryczącą 30-stką"! Szok! Oczywiście Tajga musiała pozować razem ze mną - inne opcji nie ma. 

Miałam ćwiczyć z dokładnym planem treningowym, ale nadal mi z tym nie po drodze... Może w lutym dojrzeję do tego? W maju mam zamiar przebiec dystans 5 km bez robienia sobie przerw, ciekawe czy mi się uda? W planach również zakup gryfów, sztangi i obciążeń. Forma do lata sama przecież się nie zrobi.

Miłego dnia! I nie odpuszczajcie sobie w dążeniach do swoich celów. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wegankaijejswiat.blogspot.com