piątek, 3 lutego 2017

Smog. A czy Ty masz już swoją maskę antysmogową?


Smog nie jest zjawiskiem nowym. W ostatnich tygodniach głośno się o nim mówi, dlaczego? A no dlatego, że teraz ludzie są bardziej świadomi zagrożeń, chcą dbać o swoje zdrowie, istnieją stacje pomiarowe, które mierzą jakość powietrza, no i dzięki smartfonom i technologi każdy z nas może monitorować stan powietrza. Dbajmy o nasze zdrowie, bo mamy je tylko jedno!

Czym tak właściwie jest smog?

SMOG nienaturalne zjawisko atmosferyczne polegające na współwystępowaniu zanieczyszczenia powietrza wskutek działalności człowieka oraz niekorzystnych zjawisk naturalnych: znacznego zamglenia i bezwietrznej pogody.
Słowo „smog” powstało w języku angielskim ze zbitki dwóch słów: smoke (dym) i fog (mgła).

Efekty zdrowotne
Wchodzące w skład smogu szkodliwe związki chemiczne, pyły i znaczna wilgotność stanowią zagrożenie dla zdrowia, są bowiem czynnikami alergizującymi i mogą wywołać astmę oraz jej napady, a także powodować zaostrzenie przewlekłego zapalenia oskrzeli, niewydolność oddechową lub paraliż układu krwionośnego. Smog powoduje także zmniejszenie masy urodzeniowej płodu, zwiększa zapadalność na nowotwory oraz przewlekłą obturacyjną chorobę płuc (POChP), jak i zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia astmy u dzieci.

Zgodnie z wynikami badań ESCAPE w przypadku drobnych zanieczyszczeń (do średnicy 2,5 mikrometra – PM2.5) każdy wzrost gęstości pyłu o 5 mikrogramów na metr sześcienny powoduje wzrost ryzyka śmierci z przyczyn naturalnych aż o 7 procent. Oddychanie przez kobietę ciężarną powietrzem zanieczyszczonym PM2.5 koreluje się także z występowaniem autyzmu.

W 2013 roku WHO zaliczyła pyły zawieszone do kancerogenów, uznając, że mają one zauważalny i dobrze udowodniony wpływ na zwiększenie zachorowalności na raka płuc. Według szacunków WHO w objętym badaniami 2010 roku z powodu raka płuc spowodowanego zanieczyszczeniem powietrza zmarło na świecie 230 tys. osób.

Smog kwaśny poraża oskrzela, drogi oddechowe, układ krążenia. Organizacja Health and Environment Alliance oszacowała koszty zewnętrzne zanieczyszczenia powietrza wskutek spalania węgla w elektrowniach węglowych w Polsce w przedziale 12-34 mld zł rocznie, na co składa się 3500 przedwczesnych zgonów, 1600 przypadków przewlekłego zapalanie oskrzeli, 1000 nowych hospitalizacji oraz 800 000 utraconych dni pracy rocznie.

W trakcie trwającego 5 dni wielkiego smogu londyńskiego w wyniku komplikacji oddechowych zmarło ponad cztery tysiące osób (w sumie w efekcie działania wielkiego smogu londyńskiego zmarło około dwunastu tysięcy osób).


Ze względu na miejsce i warunki powstawania oraz skład chemiczny możemy wyróżnić dwa rodzaje smogu:

  • Smog londyński, w skład którego wchodzą: tlenek siarki(IV), tlenki azotu, tlenki węgla, sadza oraz trudno opadające pyły. Występuje głównie w miesiącach od listopada do stycznia podczas inwersji temperatur w umiarkowanej strefie klimatycznej.

  • Smog typu Los Angeles (smog fotochemiczny, ozon troposferyczny) – powstaje przede wszystkim w miesiącach letnich, w strefach subtropikalnych. Skład: tlenki węgla, tlenki azotu i węglowodory. Związki te ulegają później reakcjom fotochemicznym, w wyniku których powstają: PAN (azotan nadtlenoacetylu), aldehydy oraz ozon.

Smog w Polsce
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) 33 z 50 miast w Unii Europejskiej o największym stężeniu pyłu PM2.5 znajduje się w Polsce. Najbardziej zanieczyszczonymi miastami w Polsce są kolejno: Żywiec, Pszczyna, Rybnik, Wodzisław Śląski, Opoczno, Sucha Beskidzka, Godów, Kraków, Skawina i Nowy Sącz. W większości tych miejscowości smog powodowany jest tzw. niską emisją (znaczne nagromadzenie emitorów o wysokości do 40 metrów nad poziom gruntu, w miejscach o dużej gęstości zabudowy, na małej powierzchni). Smog w Polsce występuje więc głównie w sezonie grzewczym (wrzesień-kwiecień).

W styczniu 2017 w południowej Polsce wystąpiło rekordowo wysokie zanieczyszczenie powietrza. Normy pyłów PM10 i PM2,5 zostały przekroczone nawet o ponad 3000%. Według Głównego Inspektora Sanitarnego poziomy alarmowe (300 mikrogramów na metr sześcienny, kiedy to samorządy powinny podjąć specjalne doraźne działania) przekroczone zostały w Radomsku, Rybniku, Żywcu, Zabrzu, Częstochowie i Wodzisławiu Śląskim. [źródło: Wikipedia]

Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, więc napisze ten post opierając się na własnych odczuciach i doświadczeniach. Przytoczę także poniżej naukowe mądrości na jego temat. 
Jak chronię siebie przed smogiem? To proste! Przed każdym wyjściem na dwór sprawdzam stan powietrza w aplikacji Zanieczyszczenie Powietrza [klik!], jeśli normy są przekroczone o 180-200% to zakładam maskę antysmogową. Tak właściwie powinno się ja nosić już na poziomie 50-100% normy.

Budzę tym poruszenie na ulicy, w komunikacji miejskiej ludzie się ode mnie odsuwają. Jedni pytają gdzie kupiłam maskę i przyznają, że powietrze śmierdzi, ale często są to starsze osoby, które machają na to ręka i mówią, że im już nic nie zaszkodzi. Najgorsze są osoby młode. Spotykam się z nieprzyjemnymi komentarzami, których niby mam nie słyszeć, z pokazywaniem palcami, z szyderczymi uśmieszkami, niektórzy pukają się w głowę. Jeszcze inni mówią, że uległam propagandzie i w bajki wierzę, napędzając kasę sprzedawcom masek. Szczerze? Mam to w dupie! Dla mnie liczy się moje zdrowie a nie wygląd i to, co ktoś o mnie myśli. 


Obok zrzuty ekranu z aplikacji, na których widać, w których rejonach Warszawy o ile przekroczone są normy poszczególnych pyłów. Jedno zdjęcie dotyczy 8 stycznia 2017 roku a drugie 27 stycznia 2017 roku.

Poniżej przedstawiam tabelkę z oznaczeniami filtrów stosowanych w różnych maskach antypyłowych/antysmogowych oraz ich skuteczność. Jak dla mnie nie liczy się marka, cena i wygląd maski. Podczas zakupu maski powinniśmy się sugerować rodzajem filtru zastosowanego w masce (często jest wymienny) oraz wybrać odpowiedni rozmiar, którzy szczelnie będzie przylegał do naszej twarzy w każdym miejscu. Tylko to zagwarantuje nam prawidłową ochronę przed zanieczyszczonym powietrzem.
Aplikacji używam od ponad roku. Początkowo kupiliśmy zwykłe maski budowlane w Castoramie, bo liczył się czas. Stan powietrza był zły. Coś nieustannie "łaskotało" mnie w gardle i męczył mnie uporczywy kaszel.


Z perspektywy czasu nie polecam tych masek do dłuższego stosowania, mnie osobiście gumki piekielnie uciskały twarz i boleśnie się w nią wrzynały. Maski założone tylko na jedna z gumek nie są szczelne i wtedy noszenie takiej maski trochę mija się z celem. Koszt takich masek waha się w przedziale 4-18 zł za sztukę. Nie mają wymiennych filtrów i są jednorazowe, tzn, zależy ile przebywamy na powietrzu i jak aktywni jesteśmy. Kiedy trzeba zmienić maskę na nową? Kiedy jest widocznie brudna i kiedy ciężko nam oddychać, to znak, że filtr zapchał się pyłami i czas na nową maskę. 
W tle, to niestety nie jest zwykła mgła  To mgła, która w większości składa się ze smogu, czyli z bardzo szkodliwych pyłów. 
Teraz dla zainteresowanych podaje informacje szczegółowe o pyłach, które tworzą smog oraz o ich wpływie na nasze zdrowie. Może tym przekonam niedowiarków wyśmiewających się z osób świadomych zagrożenia jakie niesie ze sobą smog.

Wpływ na zdrowie PM10, PM2.5, B(a)P, WWA

Wpływ zanieczyszczenia powietrza na zdrowie zależy od czasu ekspozycji, pogody, wieku, stanu zdrowia i występujących chorób oraz od składu zanieczyszczonego powietrza.
Pył zawieszony PM 10
Pyły o średnicy poniżej 10 mikrometrów absorbowane są w górnych drogach oddechowych i oskrzelach. Wdychane do płuc mogą powodować różne reakcje np. kaszel, trudności z oddychaniem i zadyszkę, szczególnie w czasie wysiłku fizycznego. Przyczyniają się do zwiększenia zagrożenia infekcjami układu oddechowego oraz występowania zaostrzeń objawów chorób alergicznych np. astmy, kataru siennego i zapalenia spojówek.
Nasilenie objawów zależy w dużym stopniu od stężenia pyłu w powietrzu, czasu ekspozycji, dodatkowego narażenia na czynniki pochodzenia środowiskowego oraz zwiększonej podatności osobniczej. Nowe dane świadczą o ujemnym wpływie inhalowanego pyłu na zdrowie kobiet ciężarnych oraz rozwijającego się płodu (niski ciężar urodzeniowy, wady wrodzone, powikłania przebiegu ciąży).

    Pył zawieszony PM 2.5
    Drobne frakcje pyłów mogą przenikać do krwiobiegu, a dłuższe narażenie na wysokie stężenia pyłu może mieć istotny wpływ na przebieg chorób serca (nadciśnienie, zawał) lub nawet zwiększać ryzyko zachorowania na choroby nowotworowe, szczególnie płuc. Pyły o średnicy poniżej 2,5 mikrometra (tzw. pyły drobne PM 2,5) wchłaniane są w górnych i dolnych drogach oddechowych i mogą również przenikać do krwi. Podobnie jak pyły z grupy PM10 mogą powodować kaszel, trudności z oddychaniem i zadyszkę, szczególnie w czasie wysiłku fizycznego.

    Benzo(a)piren - B(a)P
    Benzo(a)piren to organiczny związek chemiczny będący przedstawicielem wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych (WWA). Benzo(a)piren wykazuje małą toksyczność ostrą, zaś dużą toksyczność przewlekłą, co związane jest z jego zdolnością kumulacji w organizmie. Podobnie jak inne WWA, jest związkiem silnie rakotwórczym. Posiada również właściwości mutagenne. Do innych działań niepożądanych zalicza się podrażnienie oczu, nosa, gardła i oskrzeli. Benzo(a)piren jest częstym składnikiem zanieczyszczeń powietrza, który towarzyszy tzw. niskiej emisji. B(a)P będący skutkiem niskiej emisji wydziela się podczas spalania drewna, węgla, oraz śmieci (najczęściej tworzyw sztucznych typu PET).

    WWA - wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne
    WWA powstają głównie w procesach niecałkowitego spalania węgla i drewna (ogólniej: biomasy) oraz, w mniejszym stopniu, paliw płynnych. Proces zachodzi zarówno w warunkach naturalnych (np. podczas pożaru lasu), jak i w na skutek działalności człowieka (spalanie paliw stałych, odpadów, spaliny pojazdów mechanicznych, emisje przemysłowe). Za większość emisji WWA do środowiska odpowiadają zdecydowanie źródła antropogenne (np. tzw. niska emisja powierzchniowa, czyli zanieczyszczenia z domowych pieców i kotłów).
    Występowanie WWA w środowisku ma charakter powszechny, dotyczy to również organizmu człowieka. U ludzi narażonych zawodowo na obecność WWA, w wyniku ekspozycji inhalacyjnej i dermalnej, stwierdzono obecność związków tej grupy i ich metabolitów w moczu i krwi. Najistotniejszym spośród nich z punktu widzenia zdrowia człowieka jest benzo(a)piren posiadający właściwości rakotwórcze. Za wskaźnik całej grupy WWA uznano benzo(a)piren, ze względu na stopień rakotwórczego oddziaływania i powszechność występowania w środowisku.

    Poniżej zestawienie najbardziej zanieczyszczonych miast w Polsce:

    Najbardziej toksyczne miasta w Polsce - dane z raportu GIOŚ

    Najnowszy raport Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska nie pozostawia złudzeń. Poprawę jakości powietrza zawdzięczamy pogodzie. Główną przyczyną - gospodarstwa domowe.
    Według raportu GIOŚ za rok 2015 powietrze w Polsce nie uległo znaczącej poprawie. Odnotowano wprawdzie, cyt. „Nieznaczne zmiany wyników rocznej oceny jakości powietrza dla pyłu PM 10 w ostatnich latach „ ale „należy je wiązać przede wszystkim z różnicami warunków meteorologicznych w kolejnych latach.
    Raport opisuje sytuację, o której w Polskim Alarmie Smogowym mówimy od lat. Jego wyniki nie zaskakują. Zatrważające jest, że powietrze w Polsce - mimo że najgorsze w Europie - nie ulega poprawie – powiedział Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego. Minął kolejny rok, a raport GIOŚ nie pokazuje poprawy sytuacji.
    W każdym z przypadków analizy przyczyn zanieczyszczenia powietrza to właśnie spalanie paliw stałych w gospodarstwach domowych jest najważniejszym czynnikiem przyczyniającym się do fatalnej jakości powietrza w Polsce. Niestety, jesteśmy skazani na oddychanie toksynami i pyłami zawieszonymi – dodaje.

    Wykaz 10 miast, w których wystąpiło największe dobowe stężenie pyłu PM10 w µg/m3 (mikrogramach na metr sześcienny), rok 2015, wartość dopuszczalna – 50 µg/m3, źródło: GIOŚ

    1. Pszczyna – 321 µg/m3
    2. Grudziądz – 286 µg/m3
    3. Rybnik – 279 µg/m3
    4. Knurów – 271 µg/m3
    5. Zabrze – 260 µg/m3
    6. Kraków, Aleje – 265 µg/m3
    7. Katowice – 248 µg/m3
    8. Częstochowa – 245 µg/m3
    9. Gliwice – 244 µg/m3
    10. Myszków – 239 µg/m3

      Wykaz 10 miast, w których wystąpiło najwięcej dni z przekroczeniem dobowego stężenia dopuszczalnego PM10, rok 2015, dopuszczalna liczba dni - 35, źródło: GIOŚ

    1. Kraków, Aleje – 200
    2. Bogatynia – 172
    3. Opoczno – 152
    4. Kraków, ul. Bulwarowa – 120
    5. Nowy Sącz – 118
    6. Pszczyna – 117
    7. Wodzisław Śląski - 112
    8. Gliwice – 110
    9. Nakło – 109
    10. Łódź – 107

    Wykaz 13 miast, w których wystąpiło największe średnioroczne stężenie benzo(a)pirenu w ng/m3, (nanogramach na metr sześcienny), rok 2015, wartość dopuszczalna – 1 ng/m3, źródło: GIOŚ

    1. Opoczno - 15,6 ng/m3
    2. Nowa Ruda - 15,3 ng/m3
    3. Nowy Sącz - 12,0 ng/m3
    4. Tomaszów Mazowiecki -11,2 ng/m3
    5. Zdzieszowice - 11,0 ng/m3
    6. Rybnik - 10,5 ng/m3
    7. Kościerzyna - 9,8 ng/m3
    8. Godów - 9,2 ng/m3
    9. Tuchów - 9,0 ng/m3
    10. Łódź - 8,7 ng/m3
    11. Zabrze, Nakło - 8,6 ng/m3
    12. Kraków - 8,3 ng/m3

      Dane z Raportu GIOŚ:
    Pył zawieszony PM10
    W prawie wszystkie aglomeracjach w Polsce odnotowano przekroczenia zanieczyszczenia pyłem PM10. Jedynym miastem, w których powietrze było zgodne z normami był Szczecin. Jeśli chodzi o większe obszary, to spośród 16 dużych stref w Polsce aż w 14 zanieczyszczenie przekroczyło normy, Wyjątkiem były strefy: lubuska i podlaska.
    Główną przyczyną tego stanu jest tzw. niska emisja, czyli zanieczyszczenia pochodzące z ogrzewania domów – aż 83.3% udziału procentowego pyłu PM10, kolejna to transport w centrach miast – 7,4%.
    Benzo(a)piren
    Zanieczyszczenie rakotwórczym benzo(a)pirenem wstąpiło aż w 44 z 46 stref pomiarowych. Jedynie Koszalin i Olsztyn cieszyły się powietrzem spełniającym normę czystości.
    Jak czytamy w raporcie: „powtarzający się co roku problem z dotrzymaniem wartości normatywnych stężeń benzo(a)pirenu (BAP) w Polsce wynika głównie ze struktury źródeł energii wykorzystywanych na potrzeby indywidualnego ogrzewania budynków.”
    Przyczynami zanieczyszczenia BAP jest indywidualne ogrzewanie budynków 77,9%, koksownie – 15,2% i transport drogowy – 5,3%.
    Pył zawieszony PM2.5
    Podobna struktura zanieczyszczenia powietrza występuje w przypadku zanieczyszczenia pyłem PM2.5. Główną przyczyna zanieczyszczenia jest spalanie poza przemysłem - 49,7%, transport drogowy – 13,5% oraz produkcja energii – 10%.
    W tej kategorii największy udział ma emisja z sektora komunalno-bytowego, w tym przede wszystkim związana z ogrzewaniem budynków. Źródłem emisji są w tym sektorze zwykle liczne, niskie kominy zlokalizowane na obszarach zabudowy http://polskialarmsmogowy.pl/polski-alarm-smogowy/aktualnosci/szczegoly,najbardziej-toksyczne-miasta-w-polsce---dane-z-raportu-gios,347.html

    Czy nasz kraj robi cokolwiek w sprawie smogu, jak z tym problemem radzi sobie Europa?

    Europa broni się przed smogiem, Polacy trują się dalej

    Co wydarzyłoby się w polskich miastach, gdybyśmy przyjęli francuski system ostrzegania przed smogiem? Polski Alarm Smogowy przeanalizował zanieczyszczenie powietrza w 6 polskich miastach w roku 2016. Okazuje się, że to co w Paryżu uznawane jest za największy smog od dekady, w Polsce jest na porządku dziennym, a władze nie informują mieszkańców o zagrożeniu.
    W roku 2016 w Warszawie i Łodzi wystąpiło odpowiednio 8 i 9 dni z zanieczyszczeniem na tyle wysokim, że w Paryżu ogłoszono by alarm smogowy. Tylko w styczniu 2016 roku Warszawa doświadczyła aż 6 takich alarmowych dni. Gorzej jest we Wrocławiu – smogowy alarm obowiązywałby przez 12 dni tego roku.
    Zakopanem - zimowej stolicy Polski – było aż 29 dni powyżej poziomu, który w Paryżu byłby uznany za podstawę do wprowadzenia alarmu smogowego. Do rekordowych miast zbadanych przez PAS należą Kraków i Rybnik – w każdym z nich alarm obowiązywałby aż przez 47 dni w roku! W Krakowie w listopadzie i grudniu 2016 roku wystąpiło aż 21 dni alarmowych. W Rybniku tylko w styczniu było aż 15 takich dni.
    Niestety, ze względu na ułomne prawo, polskie społeczeństwo nie zostało ostrzeżone przed wysokim zanieczyszczeniem powietrza. W Paryżu alarm smogowy wprowadza się przy stężeniu pyłu PM10 na poziomie 80 ug/m3. W Polsce jest to niemal czterokrotnie więcej – 300 ug/m3. Gdy w miastach Europy zachodniej bije się na alarm ze względu na bardzo złą jakość powietrza i zachęca mieszkańców do podjęcia działań chroniących zdrowie i życie, w Polsce władze milczą, mimo że poziom zanieczyszczeń jest znacznie wyższy.
    Kiedy skończyliśmy analizę danych dotarło do nas, że mamy do czynienia w Polsce z sytuacją patologiczną. Oto zaalarmowane smogiem miasta europejskie podejmują działania, gdy tymczasem w Polsce śpimy spokojnie, ponieważ u nas poziom alarmowy jest prawie czterokrotnie wyższy niż we Francji czy Włoszech – mówi Anna Dworakowska z Polskiego Alarmu Smogowego. W listopadzie złożyliśmy w Ministerstwie Środowiska petycję w sprawie obniżenia progów alarmowych i rzetelnego informowania mieszkańców o złej jakości powietrza, podpisaną przez ponad 10 000 obywateli. Niestety, na razie nie widać żadnych działań. Czy Polacy mają inne płuca niż mieszkańcy Europy Zachodniej? Czy nasze zdrowie jest mniej warte? Trudno znaleźć racjonalne wytłumaczenie, dlaczego nie jesteśmy rzetelnie informowani o złej jakości powietrza – dodaje Dworakowska. http://polskialarmsmogowy.pl/polski-alarm-smogowy/aktualnosci/szczegoly,europa-broni-sie-przed-smogiem-polacy-truja-sie-dalej,338.html

    Jeśli niektórym nadal mało, to poniżej możecie zapoznać się ze szczegółowym opisem zaleceń aplikacji w momencie przekroczenia norm C6H6 "tylko" o 240%, dane ze stacji w Mielcu. Obalę kolejny mit, na wsiach wcale nie jest lepiej! Nie ma tam mowy o świeżym powietrzu, w okresie grzewczym ludzie często z biedy pala w piecach czym popadnie, palenie drewnem i węglem oraz w kominkach wcale nie uwalnia naszych pieców/kominów od wytwarzania zanieczyszczeń.

    Niżej zalecenia podczas przekroczenia norm na PM10

    I jeszcze zalecenia podczas przekroczenia norm na PM2,5

    Ktoś nadal myśli, że to demagogia i sterowanie ciemna masa przez nawiedzonych ekologów? Obejrzyjcie zamieszczony niżej film "Cały ten smog", gdzie wszystko jest wyjaśnione jasno i przystępnie, wypowiadają się lekarze.

    Czarna maska neoprenowa, którą kupiłam na allegro za mniej niż 40 zł wraz z kilkoma wymiennymi filtrami węglowymi za 10 zł szt jest dla mnie obecnie najlepsza. Na zdjęciu macie zużyty filtr z maski, wymieniłam go po około miesiącu używania, bo coraz gorzej mi się oddychało i zaczął nieprzyjemnie pachnieć. Na dole widać ciemne punkty, to nagromadzone pyły, które wyłapał filtr.

    Tak wyglądał świat dziś rano o godzinie 6:45, kiedy wyszłam z psem na poranny spacer, w całej Warszawie i nie tylko normy były przekroczone o 500% Nie pogarszałam jakości zdjęć, tak było od wczorajszego późnego popołudnia. Na Grochowie ciężko było dostrzec blok po przeciwnej stronie ulicy... 

    Jak widać wymienne filtry nie pasują idealnie do mojej maski, ale mi to nie przeszkadza, nie miała rano czasu bawić się w ich docinanie na wymiar. Jeśli komuś to przeszkadza niech nie patrzy - proste! Zawsze wyglądałam inaczej niż reszta społeczeństwa, więc nie mam problemu z pokazywaniem się publicznie w masce. Normalni ludzie, którzy myślą racjonalnie nie wyśmiewają mnie a wręcz wchodzę z nimi w całkiem mądre i rzeczowe dyskusje. 

    A teraz najważniejsze! Od kiedy tylko sięgam pamięciom zmagałam się z suchym uporczywym kaszlem niewiadomego pochodzenia. Jestem alergiczką i miałam obniżona odporność, w dzieciństwie ataki kaszlu kończyły się dusznościami i przyjazdem karetki, ciągle byłam na sterydowych i niesterydowych lekach wziewnych oraz syropach/tabletkach przeciwkaszlowych. Astma została wielokrotnie wykluczona. Jeśli nie kaszlałam to był cud. Żyłam z tym od zawsze aż do zeszłego roku, kiedy zaczęłam nosić maskę. Nie macie pojęcia jak to jest kaszleć jak stary gruźlik, kiedy niemal każdej nocy budzi cię suchy, męczący kaszel i jego ataki kończą się niemal zawsze wymiotami... Ciągłe zapalenia oskrzeli i krtani. Teraz mam święty spokój! Od września byłam tylko raz chora i była to zwykła infekcja bez morderczego kaszlu. A jako dzieciak aż do 24 roku życia mieszkałam na wsi, gdzie było "czyste i świeże powietrze" z kominów... Jeśli obejrzeliście filmik o smogu, to łatwo dodacie 2+2 i wyjdzie Wam 4, tak samo jak mi. Żaden lekarz nie był mi w stanie pomóc. Teraz mam spokój, w końcu nie wstydzę się tego, że ciągle potwornie kaszle.

    Jeszcze słówko o masce i o oddychaniu w niej. Oddychanie w masce jest trudniejsze niż normalnie, początkowo musiałam "walczyć" o każdy oddech i idąc szybciej, czy podbiegając do świateł miałam wrażenie, że brakuje mi powietrza i zaraz się uduszę. W masce musimy zdecydowanie mocniej robić wdech niż bez niej. Po pewnym czasie przyzwyczaimy się i wydolność naszego układu oddechowego poprawi się i przestaniemy czuć dyskomfort. Minusem masek jest ich dość szybkie zaparowywanie od środka i skraplanie się wilgoci. Mi zdarza się podczas dłuższego użytkowania, że woda kapie mi przez zaworki na kurtkę, zwłaszcza kiedy się pochylę lub wykonam gwałtowny ruch głową. Jeśli jest duży mróz to niestety zdarza się, że ta wilgoć lekko zamarza i na twarzy czuć nieprzyjemny chłód. Ogólnie podczas chłodnych i wietrznych dni maska daje dodatkowe ciepło naszej twarzy. Wszystko ma swoje plusy i minusy.

    Mam nadzieje, że z czasem przyjdzie "moda" na noszenie masek, kiedy stan powietrza będzie zły. dlaczego nie śmiejemy się z ludzi w okularach przeciwsłonecznych, czy czapkach? To też ochrona siebie i dbanie o własne zdrowie. Coraz więcej moich znajomych zdecydowało się na zakup masek antysmogowych, co mnie cieszy. 

    Wybór należy do Ciebie! Masz już swoja maskę antysmogową? A może ten post przekonał Cię do jej zakupu? Jeśli nadal nie wierzysz w istnienie smogu, to jesteś zwyczajnym głupcem. 

    piątek, 20 stycznia 2017

    Wegańskie (prawie fit) brownie z surowego buraka, mój pierwszy autorski przepis na ciasto!


    Nigdy nie planowałam tworzyć własnego przepisu na cokolwiek. Od kilku dni chodziła za mną ochota na coś słodkiego, na jakieś ciasto, coś niby zabronionego na diecie  Padło na ciasto z buraków. Myślałam, szukałam, czytałam dziesiątki przepisów, kminiłam i zrobiłam swoje autorskie wegańskie brownie na bazie surowych buraków! Wjechało do piekarnika i obiecałam na FB, że jak wyjdzie i będzie jadalne, to wrzucę przepis. I tak oto jest! Ciekawe, czy ktoś odważy się wypróbować ten przepis...? A jeśli już jest taki przepis, to bardzo przepraszam i proszę autora o kontakt, bo ja takiego nie znalazłam.

    SKŁADNIKI: (na blachę 32x24cm)

    1 kubek mąki pszennej
    1 kubek maki pszennej pełnoziarnistej
    około 30 dag obranych i startych na drobnych oczkach buraków
    12 sztuk namoczonych we wrzątku suszonych daktyli (jeśli lubicie słodkie to nawet 30)
    2 łyżki cukru (opcjonalnie, dodałam, bo nie wiedziałam jakie wyjdzie ciasto)
    3 łyżki zmielonego siemienia lnianego roztrzepanego na "kisiel" w 9 łyżkach ciepłej wody
    5 łyżek oleju rzepakowego
    1 łyżeczka sody
    1 łyżeczka proszku do pieczenia
    3 kopiaste łyżki kakao
    100g gorzkiej czekolady rozpuszczonej w kąpieli wodnej lub w mikrofali
    5-6 łyżek mleka roślinnego (u mnie sojowe niesłodzone)
    żurawina i mielone migdały (u mnie po 2 garście)

    *jeśli nie lubicie/nie macie żurawiny i migdałów, to możecie je pominać, albo dać inne orzeczy i rodzynki lub pokrojone suszone śliwki, czy morele


    WYKONANIE:

    W misce mieszam suche składniki (make, sodę, proszek, kakao).
    Starte buraki blenduje z cukrem i z uprzednio zblendowanymi namoczonymi daktylami. Daktyle blenduje razem z wodą, w której się moczyły. 
    Do masy buraczkowej dodaje "kisiel" z siemienia i olej.
    Rozpuszczam czekoladę.
    Do masy buraczkowej dodaje mąkę wymieszaną z reszta suchych składników, migdały i żurawinę. Mieszam dodając mleko.
    Do dobrze wymieszanego ciasta dodaje szybko rozpuszczoną gorzką czekoladę.
    Całość mieszam dokładnie.
    Rozgrzewam piekarnik.
    Blaszkę wykładam papierem do pieczenia.
    Przekładam masę do blachy.
    Wstawiam ciasto do piekarnika.

    PIEC ok. 40 min w piekarniku nagrzanym do 180-200 stopni, sprawdzić patyczkiem, czy upieczone. 

    SMACZNEGO! 

    Jeśli ktoś z Was pokusił się o upieczenie wegańskiego brownie z buraka według mojego przepisu, to koniecznie dajcie mi znać w komentarzu, czy Wam się udało i jak smakowało! 

    Wczoraj na świeżo leciutko można było wyczuć smak buraków, bo chyba dałam ich odrobinę za dużo? Mogłam dodać też trochę więcej czekolady, ale w domu miałam tylko 1 tabliczkę, bo od kiedy jestem na diecie, to nie mam magazynu słodyczy w domu.

    Dziś jadłam je na drugie śniadanie po treningu i smakowało rewelacyjnie, lepiej niż wczoraj na ciepło, ale ciekawość była silniejsza! Mojemu Michałowi nie przypadło do gustu, ale on nienawidzi smaku gorzkiej czekolady i marudzi jak tylko w czymś wyczuje jej choć odrobinę. Ciasto nie jest słodkie. Mi smakuje, ale nigdy za słodkimi ciastami nie przepadałam. Niestety nie miałam innych testerów, ale skoro od zjedzenia 4 sporych kawałków minęło już jakieś 17 godzin a ja nadal żyję i mam się dobrze, to raczej moje brownie nie jest trujące 

    Miłego weekendu! 

    PS: Całkiem nieźle poszło mi z burakami, więc planuję poeksperymentować teraz z batatami! No i może czasem będą sie pojawiały jakieś moje przepisy...? Kto wie? 

    poniedziałek, 9 stycznia 2017

    Moje treningi - aktualizacja.

    Obiecałam już dawno, że napiszę post o moich aktualnych treningach, ale w grudniu bywało różnie. Mało czasu, choroba, spadek nastroju i motywacji, ciężki i bolesny okres, w końcu świąteczny wyjazd i brak możliwości zrobienia pełnych treningów przez kilka dni... 
    Miałam od stycznia ruszyć z kopyta i to z planem treningowym! Ale ja, jak to ja zrezygnowałam z tego, bo wiedziałam, że ze sztywnego planu raczej nic nie wyniknie, bo jestem osoba, która nie umie trzymać się sztywnych planów i zasad...

    Więc jak teraz wyglądają moje treningi? Pod koniec listopada zaczęłam regularnie ćwiczyć z Marta Hennig Codziennie Fit. Myślałam, że umrę... Od dawna oglądałam jej treningi i od samego oglądania byłam totalnie zmęczona. W końcu powiedziałam sobie, że teraz albo nigdy! Zwłaszcza, że nie znalazłam dla siebie żadnego fajnego treningu, który wydawałby mi się interesujący, po tych, które próbowałam nie widziałam efektów. Waga spadała coraz wolniej, ciało nie wyglądało tak jakbym tego chciała. Szczerze? Przez nadmiar skóry i mała jędrność mimo masaży, ćwiczeń i diety miałam przez chwile dość wszystkiego i przemknęła mi myśl "po co mi to wszystko? skoro i tak nigdy nie pokażę się w bikini?". Na szczęście dość szybko ogarnęłam się i wzięłam się do roboty!

    A teraz przedstawię Wam Martę:

    Nazywam się Marta Hennig i jestem trenerem personalnym, instruktorem fitness oraz byłą lekkoatletką. 
    Istnieję na blogu i w social mediach, bo chciałam udowodnić, że bycie fit nie musi być trudne. Ba: bycie w formie i trwanie w zdrowiu może być nawet przyjemne! Bez wyrzeczeń, restrykcyjnych diet, bez zakazów, nakazów i doby, która rozciąga się jak guma od legginsów. FB Codziennie fit KLIK!!!

    Jej filmiki  z ćwiczeniami i vlogi znajdziecie na YouTube Marta Hennig [KLIK!].
    Po porady, ciekawe informacje, przepisy (jeśli nie jesteście na diecie wegańskiej/wegetariańskiej) oraz plany treningowe koniecznie zajrzyjcie na bloga Codziennie fit [KLIK!]
    Mało Wam? Marta ma jeszcze Instagram [KLIK!]

    Jej zestawy ćwiczeń są dość ciężkie, ja nadal mam problemy z odwróconą pompką i trzymaniem nogi w górze, czasem nie daje rady przy "żabie", wciąż nie ogarniam jak zrobić deskę bokiem z noga w górę, ale walczę i mam nadzieje, że w lutym będę już w stanie zrobić wszystko! Najczęściej trenuje z dłuższymi zestawami ćwiczeń, które poprzedzam jazdą na rowerku stacjonarnym - 15km/28min, a i oczywiście przed tym rozgrzewka! Rozgrzewki Marty dają czasem popalić ;) To wspaniała dziewczyna/kobieta, nie wywyższa się, ma się wrażenie, że ćwiczysz z koleżanką. Nie jedzie po ludziach jak coś im nie wyjdzie, chwile słabości są normalne, ale potem wracamy do diety i treningów i wszystko jest ok. Wszystkim z nieco lepsza kondycja polecam ćwiczenia Marty!

    Moje ulubione i najczęściej wykonywane zestawy ćwiczeń Marty (od góry te, które najczęściej wykonuje):
    Do tego dorzucam czasem przysiady z kettlebell 5 kg i skręty na boki, ale niestety to obciążenie jest już dla mnie za małe... Plus staram się robić coraz więcej powtórzeń pompek z różnym układem rąk aby ćwiczyć wszystkie mięśnie. Niestety ciągle są to pompki damskie, bo nie daje rady ze zwykłymi :( Najgorsze są odwrócone pompki tricepsowe. Niestety mimo dość fajnych mięśni ramion i pleców nadal jest to moja najsłabsza partia ciała, muszę wzmocnić klatkę piersiową i potrenować z obciążeniem, bo bez tego ani rusz. Przestałam robić zestawy ćwiczeń dedykowane na wyszczuplenie ramion lub na "motylki", bo nie widziałam żadnych efektów oprócz przemęczenia bicepsów. Mam wrażenie, że lepiej działają u mnie ćwiczenia na całe ciało przeplatane kardio, tak jak u Marty.

    Jak długo i jak często trenuję? W zależności od czasu robię 4-5 treningów tygodniowo, staram się żeby 2-3 z nich były ponad godzinne i daje sobie wtedy mocno w kość. Efekty są więc i motywacja do ćwiczeń jest wielka. Mój brzuch wygląda coraz lepiej ;) Pośladki i uda zaczynają być jak ze stali, chociaż tej części mojego ciała nienawidzę, bo jest bardzo rozbudowana i masywna. Muszę wziąć się za porządne rozciąganie raz w tygodniu, ale nie mogę się zmobilizować, bo mam wrażenie, że jest ono nudne i tylko tracę podczas niego czas. 

    Po każdym treningu robię rozciąganie wszystkich parti ciała plus jeśli mam czas to dodatkowo rollowanie wałkiem kupionym w Lidlu - pierwszy raz bolało jak cholera, ale teraz jest już ok. 

    Wiem, że obiecałam aktualne zdjęcia mojego ciała i mięśni, ale ciągle nie zgrywam się czasowo z moim "fotografem" i w dodatku strasznie ciężko zrobić takie zdjęcia w 25m zagraconej kawalerce... Obiecuje, że jeszcze w tym miesiącu coś wymyślę!

    Dla ciekawskich jedno, niestety dość kiepskie zdjęcie mojej sylwetki. Rocznikowo jestem już "ryczącą 30-stką"! Szok! Oczywiście Tajga musiała pozować razem ze mną - inne opcji nie ma. 

    Miałam ćwiczyć z dokładnym planem treningowym, ale nadal mi z tym nie po drodze... Może w lutym dojrzeję do tego? W maju mam zamiar przebiec dystans 5 km bez robienia sobie przerw, ciekawe czy mi się uda? W planach również zakup gryfów, sztangi i obciążeń. Forma do lata sama przecież się nie zrobi.

    Miłego dnia! I nie odpuszczajcie sobie w dążeniach do swoich celów. 




    środa, 4 stycznia 2017

    Noworoczne postanowienia? Głupota!!!

    W blogerskim świecie ostatnio w kółko było tylko o świętach, prezentach, ozdobach, zakupach, podsumowania roku i postanowienia/plany na nowy rok... Aż mnie mdliło od tego. Z tego też powodu poniekąd u mnie na blogu od dłuższego czasu cisza.

    Nie obchodzę świąt. Nie ubieram choinki. Jestem ateistką. Nie lubię tego okresu, całego zamieszania, obsesyjnego robienia zakupów. Składanie sobie życzeń uważam za w dużej części sztuczny i wymuszony obowiązek. 

    Podsumowania starego roku? No ok to mogę zrozumieć, ale durne postanowienia na nowy rok, które ludzie przestrzegają na ogół przez pierwszy tydzień lub miesiąc są śmieszne. Ja nie potrzebuje symbolicznej daty aby postawić sobie cel. Uważam, że każda pora roku jest dobra na jakieś postanowienia, zmiany, czy wyznaczenie sobie celów, które pragniemy osiągnąć. 

    Jeśli chcesz coś zmienić, popracować nad sobą, to na prawdę nie potrzebujesz do tego magicznej daty przełomu roku! 


    Co chcę osiągnąć w tym roku?

    • zrozumieć lepiej mojego psa, postarać się mu pomóc i ogarnąć jego emocje
    • mieć lepsze starty na Dog Games
    • do lipca osiągnąć swoja optymalna wagę
    • korzystać z życia na maxa i nie stwarzać sobie problemów, które tak naprawdę nie istnieją
    • zacząć pisać książkę (pewnie nikt jej nigdy nie wyda, ale nie ważne), zawsze chciałam napisać książkę ;) 
    • zacząć zarabiać na czymś, co daje mi radość
    • rozwijać się i nie osiadać na laurach
    • wprowadzić minimalizm do swojego życia
    • trenować regularnie już zawsze aby mieć "idealne" ciało i być zawsze w formie

    Te postanowienia rodziły się we mnie przez ostatni rok i nie maja nic wspólnego z noworocznymi postanowieniami. Jeśli już są z czymś związane, to z tym, że właśnie rocznikowo stałam się ryczącą 30-stką i jeśli coś zmienić w życiu, to właśnie teraz. Dla kobiety to chyba najlepszy czas w życiu ;) 

    Niby obwieszczanie wszem i wobec swoich postanowień pomaga nam w nich wytrwać, ale z drugiej strony jeśli nie wytrwamy, coś pójdzie nie po naszej myśli będziemy bardziej sfrustrowani, bo "wszyscy" wiedzą, że się nam nie udało. 

    Osobiście uważam, że rozsądniej jest się dzielić ze światem swoimi sukcesami a nie wydumanymi marzeniami, które często leżą poza naszym zasięgiem. Przechwalanie się? Może troszeczkę, ale... skoro ciężko na ten sukces pracowaliśmy, to niby dlaczego nie możemy być z siebie cholernie dumni? ;)  

    Dziś krótko i na temat. Pogoda za oknem nie wpływa na mnie dobrze - wiatr, deszcz, plucha... Marzy mi się prawdziwa zima z temperaturą około -10 i puszystym śniegiem minimum do kostek! 

    Obiecałam aktualizację moich treningów i niebawem zrobię o tym wpis. Przez wyjazd i pobyt w okresie świątecznym u babci moja waga pokazała pół kg na plusie... Mam nadzieje, że ten tydzień ciężkiej pracy zaowocuje tendencja spadkową.

    Trzymajcie się! Weekend już blisko. W piątek wolne, więc jeszcze tylko przeżyć jutro i mamy długi weekend ;) 



    poniedziałek, 19 grudnia 2016

    Grudzień 2016

    żródło: https://www.facebook.com/sokzburaka/photos/a.1452029521697738.1073741828.1452015088365848/1894896114077741/?type=3&theater

    Długo zastanawiałam się czy napisać ten post. W końcu mój blog miał być o wszystkim a nie tylko o diecie i treningach. Wiem, że nie każdy z Was interesuje się polityką, ba część z Was pewnie nie chodzi nawet na wybory. Wstyd się przyznać, ale ja też nie - zawsze brakuje mi czasu na załatwienie kwitka z miejsca zameldowania upoważniającego do glosowania w obecnym miejscu zamieszkania. W najczarniejszych snach nie śniło mi się to, co się teraz dzieje w kraju. Pan Duda został prezydentem - ok, jakoś to przeżyjemy, to nie on na szczęście rządzi, to bardziej stanowisko reprezentujące kraj. Kiedy jednak w wyborach samorządowych do władzy doszedł PiS zaczęłam się bać... Teraz żebym miała na kolanach iść glosować, to to zrobię! Nie pozwolę kolejny raz na to, aby szaleńcy wybierali tych, którzy rządzą Polską.

    Rząd miał coraz to "wspanialsze" pomysły, każdy kolejny był bardziej szalony, nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać. Wolny, demokratyczny kraj, w którym mamy trójpodział władzy oraz rozdział państwa od kościoła powoli stawał się "katotalibatem" lub jak kto woli "pislandią", czy "kaczogrodem". Ile z programu 500+ faktycznie trafia do dzieci, jest wydawane na ich potrzeby? Ten program głównie skierowany jest do ubogich i/lub patologicznych rodzin, w których dobro dzieci jest mało ważne. Nie znam normalnych obywateli, którzy świadomie planują rodzicielstwo aby "polecieli" na te 500+ i przez to zwiększali przyrost naturalny.
    Nie mam słów, co do pomysłów wobec kobiet, wobec edukacji seksualnej, antykoncepcji, in vitro oraz aborcji. I te chore zasiłki dla kobiet, które zdecydują się urodzić śmiertelnie chore i zdeformowane dzieci. Upieranie się przy donoszeniu ciąży, która zagraża życiu i zdrowiu kobiety. Wypowiedzenie standardów okołoporodowych, plan wypowiedzenia konwencji antyprzemocowej, nepotyzm, dotowanie Rydzyka, wycinka drzew, dewastacja przyrody, katastrofalna reforma edukacji i żałosna podstawa programowa, ograniczenie prawa do zgromadzeń, niepublikowanie wyroków Trybunału konstytucyjnego, nepotyzm i wciąganie do polityki Kościoła... Nie wymienię wszystkiego, nie sposób to zrobić.

    Prezydent i premier to marionetki na usługach małego, zakompleksionego człowieka, który nigdy nie założył rodziny, który jest owładnięty manią rządzenia, niewykluczone, że jest chory psychicznie.

    Nazywanie każdego kto ma inne zdanie lewakiem, komunistą, Polakiem gorszego sortu itp., itd., czepianie się rowerzystów i wegetarian. Partia rządząca dzieli Polaków i chyba dobrze się przy tym bawi.

    Jesienny Czarny Protest i czarne marsze niczego ich nie nauczyły, oni dążą po trupach do celu. Boję się, że zniszczą kraj, w którym dorastałam.

    13 grudnia w rocznicę Stanu Wojennego zorganizowano Strajk Generalny, jednak na ulice wyszło za mało osób, za wielu z nas pozostaje biernymi myśląc, że ich to nie dotyczy.

    Po piątkowych wydarzeniach, zamachu na wolność mediów, próbie ograniczania informacji, uchwaleniu niezgodnie z prawem budżetu na przyszły rok, blokadzie mównicy przez opozycje, wieczorno-nocnych wydarzeniach pod Sejmem z 16/17 grudnia już nic nie będzie takie samo. Marsze i protesty maja trwać dopóty, dopóki PiS nie odejdzie. To była pamiętna noc, nikt nie zapomni blokowania wyjazdu z Sejmu, użycia siły wobec pokojowej demonstracji oraz uśmiechniętej i zadowolonej z siebie mordy prezesa Kaczyńskiego. Idąc spać w piątek nie wiedziałam, że sprawy tak się potoczą, nie sądziłam, że PiS ma aż taki tupet. Gdybym wiedziała byłabym wtedy na Wiejskiej.

    Dla zwykłych ludzi, dla obywateli, którzy trwają na mrozie na Wiejskiej od piątkowego wieczora to nie jest walka o władzę, to walka o normalność, o prawa człowieka, o wolność, o godność, o wolne media, o demokracje - to wszystko zostaje nam powoli odbierane a mały człowieczek śmieje się ze wszystkich...

    Na ulicach są zwykli obywatele, moi przyjaciele, bracia i siostry, Polacy zatroskani o los Ojczyzny. Bawią mnie argumenty o władzy i o korycie - nie byłam u władzy ani u koryta, śmieszne jest nazywanie nas komunistami, urodziłam się w 87r, nie żyłam w stanie wojennym, nie wiem jak wtedy było, ale wiem, że nie chce żyć w kraju, który próbuje stworzyć PiS. To oni plują jadem i nienawiścią, to oni zaczęli podziały. Ani tamten rzad ani ten nic mi nie dał, nie oczekuje od nich niczego prócz stania na straży prawa i ochrony wolności oraz prawa człowieka do wyboru, do informacji. Nie chce żeby mi ktokolwiek mówił jak mam żyć i decydował za mnie bez pytania mnie o zdanie. Jeszcze wierzę, ze będzie normalnie. Nikt nas na te ulice nie wyciąga, nie płacą nam za to. To zryw obywatelski, potrzeba bycia tam. Nie damy za siebie decydować, nie damy sobie zamknąć ust.

    Ja nie należę do żadnej partii ani do KODu, ale prawda jest taka, że oni maja jakieś doświadczenie w organizowaniu takich akcji, maja nagłośnienie, mają za sobą ludzi. W kupie siła mówiąc kolokwialnie. Teraz nie czas na kolejne podziały, dość walk Polaków z Polakami, lepszego sortu z gorszym. Mam wrażenie, że jeśli teraz PiS się nie ugnie to stracimy szanse na normalność, boje się, że do kolejnych wyborów to będzie wrak a nie Polska, w której dorastałam. Jeśli się nie zjednoczymy, to niczego nie zdziałamy. Każdy ma jakieś interesy tego niestety nie unikniemy.

    To niesamowite jak spontanicznie ludzie wychodzą na ulicę, jak się zmieniają aby inni mogli się ogrzać w domu i zobaczyć z bliskimi. Ludzie przynoszą na Wiejską koce, karimaty, czapki, szaliki, rękawiczki, dowożą ciepłe napoje, kanapki, gorącą zupę, czy naleśniki. Powstaje tam miasteczko z infrastruktura. To wspaniałe, że młodzi to rozumieją i biorą udział w marszach i demonstracjach (pod Sejmem, pod Pałacem Prezydenckim, pod Trybunałem Konstytucyjnym).
    Szczerze mówiąc, to strach iść spać. Nie wiem, czy za ten post nie wjadą mi na chatę jakieś służby o 6 rano... wydaje się to niemożliwe, a jednak ostatnio wiele kuriozalnych rzeczy, które były do tej pory niemożliwe staje się faktem.

    Jeśli możecie, macie czas, zdrowie Wam na to pozwala, to idźcie pod Sejm choćby na godzinę! Opozycja z innych województw też jest mile widziana - zjednoczcie się. Jest poniedziałek rano, pod Sejmem zostało niewiele osób, mają koksowniki, jedzenie, gorące napoje, koce, karimaty, folie termiczne. Apeluje do wszystkich, którzy mają dość tego, co dzieje się w naszym kraju aby działali, dość siedzenia w domu i pozwalania żeby ktoś decydował za nas! 

    Jestem:
    - weganką
    - ateistką
    - feministką
    - lewakiem
    - ubekiem
    - gorszego sortu

    Nie mam nic do: uchodźców, LGBT, innych narodowości, innego koloru skóry

    Jestem za: wolnością wyboru, dostępem do antykoncepcji, aborcji, in vitro, wolnymi mediami, prawami człowieka, zaostrzeniem kar dla oprawców zwierząt oraz dla tych, którzy dopuszczają się przemocy domowej, zakazem wycinki drzew i myślistwu/kłusownictwu, na które zezwala obecna władza

    Dopiszcie, to o czym zapomniałam sama, nie chce niczego pominąć  Dziękuje! A i jeśli kogoś to razi niech mnie bez krępacji usunie ze znajomych. Miłego dnia!

    "WOLNOŚCI ODDAĆ NIE UMIEM..."

    wtorek, 13 grudnia 2016

    Efekty mojego odchudzania (1 lipiec-12 grudzień '16)

    Bo nieważne ile masz lat! Masz tyle lat na ile się czujesz!
    Od momentu, w którym zaczęłam się odchudzać minęło właśnie prawie 5,5 miesiąca, zaliczyłam 21 kg na minusie, więc chyba mogę mówić już o moim małym sukcesie ;)

    Czas na konkrety wyrażone w liczbach! Jesteście ciekawi? Poniżej załączam wyniki z pomiaru składu mojego ciała, od lewej: 11 sierpień, 13 październik i 12 grudzień.

    WAGA -21 kg
    BYŁO: 96 kg/165cm BMI 35.3 II stopień otyłości 01.07.16

    JEST: 75 kg/165cm BMI 27.5 nadwaga 12.11.16

    OBWODY - 92,5 cm
    (suma utraty cm: biust, pod biustem, pas, biodra, udo, łydka)
    BYŁO: biust 106 cm            JEST: biust 93 cm          -13 cm
    pod biustem 95 cm             pod biustem 80 cm          -15 cm
    pas 108 cm                            pas 82 cm                     -26 cm
    biodra 112 cm                     biodra 94-96 cm             -18 cm
    udo 68 cm                              udo 54 cm                   -14 cm
    łydka 48 cm                          łydka 41,5 cm               -6,5 cm

    *wahanie obwodu bioder wynika z ilości ćwiczeń "pompujących" pośladki ;) 
    *gdybym mierzyła jeszcze (jak inni) talię, szyję, ramię itp, to spadek cm w obwodach sięgnąłby pewnie -130 cm albo i więcej... 
    *u mnie słabo z matematyką, mam nadzieję że się nie pomyliłam w liczeniu ;) 

    Dlaczego to ujawniam? Nie wstydziłam się siebie wtedy, tym bardziej nie mam powodów do wstydu teraz. Może od dawna chcesz schudnąć, ale brakuje Ci kopa, motywacji, może komuś takie szokujące zestawienie liczbowe pomoże?

    Z czego cieszę się najbardziej? Ze spadku WIEKU METABOLICZNEGO! w 4 miesiące z 44 lat odmłodniałam do 25 lat! (rocznikowo za chwilę wskoczy mi w metrykę 30-stka) - zajebiste uczucie mieć młodsze ciało od metryki. Jaram się niesamowicie, zwłaszcza, że przede mną nadal kupa pracy, więc prawdopodobnie moje "odmłodzenie" jeszcze trochę się pogłębi ;) 

    MASA MIĘŚNI -  moje mięśnie ważyły w sierpniu 53.6 kg - rewelka! dzięki temu moja otyłość nie wyglądała aż tak źle ;) Obecnie moje mięśnie to 52.7 kg, nieznacznie je spalam, ale to w moim przypadku raczej dobrze, bo być może jednak uda mi się dociągnąć do wagi 60 kg - marzenie.

    TŁUSZCZ - w sierpniu stanowił aż 34.3% mojego ciała, obecnie jest to już tylko 26% i mieszczę się w normie - wręcz mam wzorcową ilość. Dolna granica to 21%, kto wie może uda mi się jeszcze trochę zjechać z tłuszczyku? ;)

    VISCERAL FAT RATING, czyli wskaźnik tłuszczu trzewnego: 3 (było 5) - super! moje organy wewnętrzne są coraz mniej obklejone tłuszczem. Podobno trudno pozbywa się tego tłuszczu, więc jestem z siebie dumna.

    To chyba wszystkie ważne cyferki - koniec analizy! Jeśli coś pominęłam, jeśli chcecie coś wiedzieć zapraszam do dyskusji w komentarzach :) Jesteście ciekawi efektów wizualnych? Już zaspokajam Waszą ciekawość. Niestety zdjęć jest mało, bo padła mi karta pamięci :( później Michał ciągle pracował - sama sobie zdjęć pleców, czy tricepsów nie cyknę, a w nocy światło jest ciulowe... W kolejnym poście o moich treningach postaram się o więcej zdjęć ;) 

    Od lewej: lipiec, sierpień, listopad
    Na brzuchu przez nadmiar skóry nadal słabo widać kaloryfer, który tam się ładnie tworzy ;) 

    Pewnie myślicie, że zajebiście jest tak schudnąć i w ogóle, no niestety są też minusy... Czas na wady odchudzania!
    -----> W szybkim czasie okazało się, że nie mam co na siebie włożyć - wszystkie ciuchy stały się wielkimi workami, chciałoby się kupić nowe ubrania, które podkreśla figurę, ale trzeba sprzedać stare, no i nie ma co szaleć z zakupami, bo nadal chudnę i nowe ciuchy za 2 miesiące mogą okazać się znów za duże...
    -----> Skóra - niestety nie wygląda za dobrze :( najgorzej jest na dole brzucha i po wewnętrznej stronie ud oraz po zewnętrznej stronie bioder... wszystko wygląda w miarę OK dopóki nie robię deski lub nie leżę na boku. Pod tym względem wolałam już moje pełne kształty - przynajmniej nic mi nie wisiało w takim stopniu. Niestety w moim wieku skóra nie produkuje już kolagenu, ale pocieszam się, że to dopiero niecałe pół roku i jest cień szansy, że za rok, dwa dzięki pielęgnacji, ćwiczeniom i masażom skóra przynajmniej trochę się ogarnie i wciągnie. Przybyło też rozstępów... Tu się mocno rozczarowałam, bo myślałam, że jak schudnę to moje ciało będzie genialnie wyglądało w bikini, miesiąc zajęło mi zaakceptowanie tego stanu rzeczy. Przez chwilę przeszło mi nawet przez myśl, że jebać to całe odchudzanie, biorę się za jedzenie wtedy skóra znów będzie napięta, bo przytyje. Na szczęście szybko się pozbierałam psychicznie. Bardzo ważne jest także to, że mojemu facetowi te zwisające fałdy skóry nie przeszkadzają - uważa, że wyolbrzymiam problem i nic mi nie wisi w takim stopniu jak ja to widzę ;) 
    -----> Zimno - niemal nieustannie jest mi zimno, bo organizm nie ogrzewa się już sam w takim stopniu, jak wtedy kiedy dźwigałam tyle kilogramów. Czasem nawet wiele warstw ubrań nie pomaga, najlepiej rozgrzewa mnie aktywność fizyczna, herbata nie pomaga. 

    Myślicie, że osiadłam na laurach? Nic bardziej mylnego! Cisnę dalej, mam nadzieję, że do lipca 2017 osiągnę swój cel, czyli 60 kg, ale jeśli zatrzymam się na 65 kg to też będzie super. 
    Jeśli Wam też udało się schudnąć to pod żadnym pozorem nie wracajcie do starych, niezdrowych nawyków żywieniowych! Nie ma się co dziwić, że tak wielu osobom nie udaje się utrzymać wagi, skoro po osiągnięciu celu znów robią ze swojego ciała śmietnik.

    Jeśli kogoś ciekawi temat lub chcecie się pochwalić swoimi efektami, to zapraszam do dyskusji w komentarzach, miłego dnia! 

    poniedziałek, 5 grudnia 2016

    Aktywność fizyczna/ćwiczenia/treningi - moje początki i rady dla chcących zacząć regularnie ćwiczyć

    galeria google

    Uprzedzając pytania i hejty - nie jestem trenerem personalnym, tak samo jak i nie jestem specem od diety :P Nie jestem tez lekarzem ani fizjoterapeutą. Moimi postami pragnę podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami, sukcesami i porażkami, fajnie jeśli kogoś przy okazji zmotywuję do działania. To, że coś działa u mnie, nie oznacza, że u Ciebie przyniesie takie same rezultaty - pamiętaj o tym! Nie traktuj moich wpisów śmiertelnie poważnie, jeśli masz jakiś problem zdrowotny/kontuzje skonsultuj się ze specjalistą! Jestem tylko człowiekiem i mogę się mylić, jak każdy z nas.

    START!

    Jak zacząć ćwiczyć? Normalnie! Zwyczajnie, rusz swój tyłek z kanapy/łóżka/krzesła/fotela - bez tego nie zaczniesz! Pewnie ciekawi Was jak ja ćwiczyłam, więc spróbuje sobie wszystko przypomnieć i opisać niżej.
    • codzienne długie spacery z psem, dość szybkim tempem (średnio 5-6km/h), jeśli tylko praca na to pozwalała, to jeden 10-20 km długi spacer + dwa krótkie lub tylko 1 długi, czasem tylko 2 krótkie
    • praca 8-11 godzin dziennie, rzadko miałam czas na posiedzenie sobie
    • 6x w tygodniu jazda na rowerku stacjonarnym po +/- 32 min, zawsze robiłam dystans 15 km
    • 7x w tygodniu 15, czasem 20 min kręcenia na twisterze
    • 5-7x w tygodniu ćwiczenia z Mel B (znajdziesz je na YouTube), początkowo wybrana partia ciała, ta na którą miałam ochotę - umierałam po 10 min... później 20 min trening całego ciała z Mel B, jak miałam czas i dawałam radę to końcówka sierpnia/wrzesień 40-60 min treningu z Mel B

    Efekty były zdumiewające, niestety przełom września/października przyniósł zastój - waga i odwody stały w miejscu, ja miałam chwilę załamania i chciałam się poddać. Nie dałam się! Co zrobiłam?
    • z braku czasu zrezygnowałam z twistera
    • zaczęłam jeździć rowerkiem godzinę aby przyspieszyć metabolizm w nieco wolniejszym tempie, potem jazda interwałami 5x w tygodniu
    • z Mel B ćwiczyłam głównie brzuch, klatkę piersiową i pośladki, ale max 4x w tygodniu
    • dowaliłam sobie cardio, jeszcze nie byłam w stanie robić tabat i burpees, postawiłam więc na Aero Box i Trening Kardio KickBoxing - 300 kcal w 20 minut! (youtube Centrum Sportowca), waga znów szła w dół
    • coraz mniej ćwiczyłam z Mel B, bo moje ciało już przyzwyczaiło się do tych treningów i nie było efektów
    • czasem robiłam boczki z Tiffany (youtube) - niby banalne bujanie się a dawało nieźle popalić, rano wstawałam z łózka jak poobijana
    • stopniowo zmniejszałam ilość jazdy na rowerku do 1-3x w tygodniu po 15 km w około 28-30 min
    • zaczęłam trochę ćwiczyć z 5 kg kettlebell - niestety jest on już dla mnie za lekki :/ 
    • zaczęłam ćwiczyć z Odchudzanie Primavera 5-6x w tygodniu, głównie trening na spalanie, cardio, ramiona, wewnętrzna strona ud, brzuch i boczki - niby nic wielkiego a pociłam się jak dzika świnia i nadal udawało mi się zjeżdżać na wadze w dół 
    • trochę próbowałam ćwiczyć z fitappy2, ale chudość tej dziewczyny zamiast mnie motywować dołowała... ale nie mówię nie 
    • nadal praktykuje długie i szybkie spacery z psem, codziennie jest to (suma wszystkich spacerów, zależnie od czasu i pogody) min. 8 km max. 25 km

    Od drugiej połowy listopada znów miałam małe załamanie (o tym w kolejnym poście), spowodowane nie najlepszym stanem mojej skóry po odchudzaniu, ale już się pozbierałam i lecę dalej! Teraz mam plan treningowy (poświęcę mu inny wpis), który czeka na realizację, bo jak to u mnie bywa - ciężko mi się trzymać sztywno planu, ale spróbuję, to w końcu tylko miesiąc. 


    Pamiętajcie!
    • róbcie to, na co macie ochotę, nie zmuszajcie się do czegoś, co Wam nie sprawia przyjemności, bo szybko minie Wam zapał! czerpcie radość, siłę i pozytywną energię z Waszych ćwiczeń i ze wszystkiego co w życiu robicie!
    • jeśli macie dużą nadwagę i przy tym nie macie dobrej kondycji to nie róbcie takich maratonów jak ja!
    • nie powielajcie mojego błędu i nie trenujcie 7 razy w tygodniu! ja popadłam w manię ćwiczenia, panicznie bałam się, że jak zrobię sobie dzień resetu, to przytyje 5 kg... nasz organizm potrzebuje 1-3 dni przerwy od ostrego treningu!
    • koniecznie pamiętajcie ZAWSZE! o rozgrzewce przed treningiem oraz o rozciąganiu po treningu, sama przyznaje, że zdarzało mi się je pomijać lub robić niedokładnie, ale to przez brak czasu
    • nie musicie chodzić na siłownię, czy jakieś wyszukane zajęcia za milion monet aby zacząć ćwiczyć i chudnąć, nabierać ładnego wyglądu - masz dostęp do Internetu? ćwicz w domu!
    • ćwicząc pamiętaj o oddychaniu oraz o spinaniu pośladków i łopatek, miej zawsze wyprostowane plecy i ściągnięte łopatki (chyba, że ćwiczenie tego nie wymaga) oraz wciągaj i spinaj brzuch - spalisz dodatkowe kalorie ;)
    • nie zawsze dużo znaczy dobrze i efektywnie, doszłam do 1,5 godz treningów a efektów nie było
    • pamiętajcie o prawidłowej technice wykonywania ćwiczeń! np. brzuszki rób brzuchem, pod żadnym pozorem nie ciąg ciała w górę szyją/karkiem, odcinek lędźwiowy kręgosłupa trzymaj "przyklejony" do podłogi, robiąc przysiady trzymaj ciężar ciała na piętach - odciążysz kolana, plecy prosto i mocno wypychaj pupę do tyłu jakbyś chciał usiąść na niskim taborecie
    • zawsze róbcie coś dla siebie, nigdy dla innych wtedy nie stracisz tak szybko motywacji

    Co będzie Ci potrzebne?
    • luźny i wygodny strój do ćwiczeń - może być stara koszulka i rozciągnięte, wyblakłe spodnie dresowe, nie musisz inwestować milionów w ciuchy do ćwiczeń - ja ćwiczę w samym staniku sportowym i cienkich dresach, bo po chwili już jestem mokra jak dzika świnia
    • jeśli jesteś kobietą i masz duży biust koniecznie dobierz odpowiedni i dobrze trzymający biust stanik sportowy! małobiuściaste też to obowiązuje ;)
    • ćwicz w butach, nigdy na bosaka! ja początkowo ćwiczyłam na boso, ale nie polecam, mogą to być najtańsze buty do biegania, czy inne sportowe, byle były wygodne i przewiewne
    • do ćwiczeń na podłodze przyda się mata, ręcznik lub koc, ja ćwiczę na dość cienkiej karimacie kupionej kiedyś za parę złotych na wyjazd do Jarocina
    • uchy sobie okno aby nie paść z braku tlenu
    • jeśli nie dajesz rady zrobić całego zaplanowanego treningu nie dręcz się tym! włącz pauzę, odpocznij i spróbuj za chwilę, albo jutro
    • miej przy sobie wodę do picia
    • nie masz hantli? nie martw się! wystarczy wziąć 2 butelki wody mineralnej (pełne!) i do dzieła! albo konserwy
    • przygotuj się na pot i zmęczenie - inaczej się nie da!
    • nie zapomnij o dobrym humorze i uśmiechu! :)

    Mam też agrafkę, której czasem używam do ćwiczenia ud oraz ramion i klatki piersiowej, kompletu ekspanderów z Lidla używałam trochę latem, ale nie bardzo wiedziałam co i jak i nie wierzyłam, że przyniosą efekty, więc leżą i się kurzą. 

    Mam nadzieję, że zaspokoiłam tym postem ciekawość niektórych. Nie ma efektów bez ciężkiej pracy. Zazdrościcie komuś, że schudli, że mają mega mięśnie, rzeźbę? Większość tych osób zawdzięcza to swojej ciężkiej pracy, nikt nie rodzi się idealnie zbudowany. Nie ma nic za darmo. Ja jak widzicie przegięłam z ilością ćwiczeń, ale byłam bardzo zmotywowana, wiedziałam, że muszę ciężko pracować aby osiągnąć swój cel. Nie było łatwo, często dzień zaczynałam przed 5 rano a kończyłam około 24, padałam na twarz, ale mimo nawału pracy, dbaniu o odpowiednie posiłki, treningom miałam coraz więcej energii. Czułam w sobie mega moc, wiedziałam, że jeśli się poddam, to ciężko mi będzie wrócić na nowo do regularnych treningów.

    Kolejny wpis dotyczący treningów będzie się tyczył teraźniejszości oraz przyszłości, podam Wam fajny plan treningowy i dam namiary na mega wycisk (dla mnie taki jest). Napisze o tym, jak zmieniło się moje podejście do treningu, o moich celach, sukcesach i porażkach, o planach na przyszłość. Za jakieś 2-3 tygodnie dowiecie się o konkretnych efektach jakie osiągnęłam od lipca, będą wydruki z pomiaru składu mojego ciała, będą miary obwodów ciała, będą zdjęcia.


    Jeśli trafiliście tu pierwszy raz i zaciekawiła Was tematyka to odsyłam do innych moich wpisów:

    Jeśli chcecie o coś zapytać to śmiało! Macie sugestie o czym napisać? Może coś niechcący pominęłam - też dajcie znać. A może też walczycie o najlepszą wersję samych siebie? Miło mi będzie jeśli podzielicie się swoimi historiami lub linkami do swoich blogów.

    Miłego dnia! Dbajcie o siebie i pamiętajcie - byle do piątku! ;)